"Nie ma bardziej szczerej miłości niż miłość do jedzenia"... mawiał George Bernard Shaw. Żałuję, że nie ja to wymyśliłam, ale bardzo chętnie się z tym zgodzę. Będzie to zatem blog o miłości, co jednak nie znaczy, że będę pisać wierszem, lub cytować najbardziej romantyczne z poematów, mam nadzieję, że nie.
Blog powstał z konieczności uporządkowania i posegregowania wszystkich przepisów, jakie udało mi się zebrać przez przeszło dwadzieścia lat. Wiem, brzmi to jak słowa osoby na łożu śmierci, albo przynajmniej na emeryturze, a nie trzydziestolatki. Prawda jest taka, że pierwszy zeszyt z przepisami założyłam mając dziesięć lat, a zeszytowa kolekcja wciąż rośnie. Ktoś zapyta, skąd u dziesięcioletniej dziewczynki tak osobliwe hobby? Nigdy się nad tym nie zastanawiałam, dla mnie to rzecz naturalna. Zawsze lubiłam smacznie jeść i odkąd pamiętam kręciłam się babci i mamie po kuchni, a jak tyć urosłam zaczęłam już sama mieszać w garach :)
Łatwo poradzić komuś, kto zapisuje przepisy na luźnych karteczkach, aby wszystko spisał w zeszycie, ale co poradzić komuś, kto zapisuje w luźnych zeszytach ? Właśnie konieczność zrobienia porządku pchnęła mnie do założenia tego bloga, co z kolei będzie motywacją do przetestowania jeszcze nie sprawdzonych przepisów i do odkurzenia tych ulubionych z dzieciństwa.
Długo zastanawiałam się nad słusznością pomysłu o założeniu bloga, bo przecież są tysiące takich stron. Teraz każdy gotuje z każdym, w telewizji i po kryjomu, smażą i ważą, na parze i bez ognia, zdrowo i beztłuszczowo, bez glutenu i egzotycznie. Po co jeszcze ja do kompletu? A właśnie po to, skoro każdy może, to ja też chcę! Ale jak to, trzeba będzie się pokazać, ujawnić jakby. Faktycznie, ale przecież nie mam nic do stracenia, bo nazwisko nawet po mężu.
Znajdziesz tu receptury z wiekowego i poplamionego zeszytu mojej mamy, przepisy wycięte ze starych jak węgiel dwutygodników dla pań, własne kombinacje oraz inspiracje ze źródeł nowoczesnych, czyli innych blogów i stron o tematyce kulinarnej.
Chciałam jednak zaznaczyć, że nie mam wykształcenia w dziedzinie gastronomii, a blog z założenia nie ma spełniać funkcji podręcznika, więc jeśli wyłapiesz rażące niedbałości czy błędy w moich kuchennych poczynaniach, napisz i poucz :), ponoć na naukę nigdy nie jest za późno.
Zapraszam do czytania, przeglądania i testowania. Jeśli spodoba Ci się choć jeden przepis, to znaczy, że było warto. Smacznego :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz